Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 marca 2014

Dzień z życia Boczniakarni.....

Dzisiaj mam dzień do d**y. Na dworze potwornie wieje, co chwilę nie ma prądu, uszkodzony od wiatru  modrzew przy ogrodzeniu, latające w powietrzu płytki po podwórku, potłuczona od wiatru szyba w oknie i jeszcze Mąż który się rozchorował. W rezultacie czekałam aż opróżnią się skrzynki po krojeniu i będę mogła zbierać nowe grzyby, Mąż zaniemógł, i spadło na mnie zebranie pół tony grzybów, poprzenosić to z hal przez całą długość korytarza aż do chłodni i już mam wszystkiego dosyć. Zrobiłam sobie drobną przerwę i kawkę i jeszcze na ponad godzinkę do pracy. Co chwila gaśnie światło, momentami grzyby zbieram z zapaloną czołówką :( Mogłabym to przesunąć na następny dzień ale z każdym dniem tracą na wadze, więc szkoda mi tego zaniechać. Mąż  już od rana czuł się niewyrażnie aż pod koniec dnia, bolała go głowa, policzek, gardło i dodatkowo złapał gorączkę :( Jednym słowem dzień do kitu. Od pewnego czasu zapisuję sobie wszystkie dni te lepsze i gorsze. Z czasem można zaobserwować, że właśnie w konkretne dni zawsze coś się dzieje, jedne są bardzo dobre a inne bardzo złe. Myślałam aby zrobić małą analizę i wszelkie sprawy załatwiać tylko w te dobre. Dzisiaj najchętniej obejrzałabym jakiś program lub poczytała książkę, ale nie ma tak dobrze :( Na domiar złego jeszcze lepszy komputer aktualizuje się cały dzień i nie ma wejścia, a Mąż przed chwilą wylał herbatę i potłukł szklankę. Mam nadzieję że jutro będzie lepszy dzień, bo na dzisiaj już wrażeń wystarczy :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz