Wczoraj dowiedziałam się że w wypadku zginęła moja Koleżanka, była jeszcze młoda i długo walczyła o dziecko, a gdy już się udało-osierociła dwuletnią córeczkę. Powód- nieodśnieżone drogi. Droga szybkiego ruchu. Podobno było to zgłaszane że jest nieodśnieżona, a teraz poszukiwanie winnego i jeden składa winę na drugiego. W środę jeden z tirów wpadł w poślizg i zgarnął przyczepą dwa inne samochody m.in. i jej. nie miała żadnych szans. Połowa samochodu doszczętnie zmiażdżona. Nie chcę nawet myśleć, co musi czuć Jej mąż i małe osierocone dziecko, które nawet nie będzie pamiętać swojej matki.
Dwa lata temu odeszła nagle moja kuzynka, która osierociła dwójkę małych dzieci. Jedno z nich miało mieć w przyszłym roku komunię, drugie miało rok wcześniej. Ojciec- niby był, ale tylko na papierze. Latał na lewo i prawo, dzieci widział raz do roku, pomagać finansowo nie chciał. I co? Zonk... Śmierć matki i musi się nimi zająć. Biedne dzieci nawet go dobrze nie pamiętały a tu taka trauma, bo muszą zamieszkać w obcym domu z kimś kto zmienił zdanie, podaje się za ojca ale nic o tych dzieciach nie wie, bo nigdy go to nie interesowało. Z dwojga złego jest macocha, która bardziej o nie dba niż on sam.
Gdy mieszkałam jeszcze w Poznaniu jadąc tramwajem do pracy, tak sobie rozmyślałam i obserwowałam pasażerów. Patrzyłam się głównie ukradkiem na oczy, bo one odzwierciedlają duszę i mogą powiedzieć najwięcej. Dostrzegłam starego szczupłego pana, wręcz dziadka w długim ciemnym płaszczu. Był bardzo zamyślony, oczy miał zaczerwienione i szkliste. Łzy napływały mu same. Zastanawiałam się co takiego musiało się wydarzyć i jaką tragedię przeżył? Z drugiej strony mogłam się domyślać. Tramwaj ten jechał w stronę Szpitala Klinicznego na Przybyszewskiego. Ja musiałam wysiąść, on pojechał dalej....
Zaczęłam zastanawiać się ile warte jest ludzkie życie i dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tracimy najukochańsze i najbliższe nam osoby? Ta jedna zagadka jest ciągle niewyjaśniona. Wszystko co nam pozostaje to tylko zdjęcia i wspomnienia. Zawsze, gdy mam jakieś problemy powtarzam sobie, że to tylko przejściowe, są gorsze rzeczy na świecie, lecz nieustanie zadaję sobie pytanie: dlaczego, dlaczego, dlaczego.....?
Po prostu przypadek. To straszne tragedie i wtedy ludzi zadają sobie właśnie takie pytanie, dlaczego? Nie ma odpowiedzi. Czas i nieprzewidziane zdarzenie. Niektórzy chcą wierzyć, że tak ma zapisane "u góry", cóż, każdy wierzy w co chce, ma do tego święte prawo. Tylko jakby tak zgłębić się w to "zapisanie", to kto zapisał i jakim prawem? Jak świadczyłoby to o tym, który zapisuje gdy dochodzi do takich właśnie tragedii gdy osierocone jest niewinne dziecko? Ma cierpieć dla kaprysu kogoś u góry? Dobrze jest myśleć o tym, zastanawiać się i szukać odpowiedzi. Niektórzy mówią: Bóg tak chciał. No to ja przepraszam bardzo, co to za Bóg? Mało ma aniołków? A może jest inne wyjaśnienie?
OdpowiedzUsuń